Jakże mam opisać wielkie czyny tego,
Który od niedawna zwan patronem naszym.
Pisałam niegdyś wiersze o różnych chwilach w życiu,
A teraz nawet nie wiem od czego mam zacząć.
Zamknęłam oczy, zobaczyłam wszystko
To jak na rękach trzymał własne dzieci
I uczył ich stawiać pierwsze w życiu kroki,
Dzięki którym teraz kroczą po tym świecie.
Widziałam w Jego oczach tę iskierkę mocy
I czułam jak Jego serce rwie się w stronę walki
Walki dla dobra Ojczyzny i całego świata.
Ujrzałam też krzywdę innych,
Do których wyciągnął swe ręce
Nikogo nie zostawił a zwłaszcza rodaków
Na pastwę tych, co niszczyli szczęście.
I nieważny był dla Niego
Własny ból, cierpienie,
Bo słysząc słowo Ojczyzna
To dla Niej walczył wytchnienie.
Kiedy już swego dokonał
Wiedział co począć dalej
Spisywał raporty z tego miejsca
Z którego zdołał uciec cało.
Nie pojął jednak tego,
Dlaczego właśni rodacy
Nie mogli zrozumieć tego,
Co Polska dla niego znaczy.
Poniżali go, ranili,
Poddawali okropnym męką
Z takim bólem, cierpieniem
Przetrwać mu było ciężko.
W tym momencie, pod zamkniętymi oczami
Ujrzałam jeszcze jedną scenę.
Usłyszałam ten huk i upadek człowieka na ziemię.
A ciało Jego jak przedmiot- tak po prostu zniweczone
Za to co zrobił dla Polski
chwała mu i serce moje.
Dzisiaj dla świata i dla mnie
Zwan bohaterem czynu,
Dla swych dzieci dalej ojcem
A dla innych wzorem.
Panie pozwól byśmy i my tacy byli
I z jego imieniem na sercu
Do przodu przez życie kroczyli.